Recenzja na specjalną okazję
/ Wrzesień 25, 2018
W maju, z okazji urodzin, moja przyjaciółka podarowała mi książkę. Dzisiaj (25. września) to ja chcę jej podarować prezent. Tak więc to tobie, Paulinka, kochanie, dedykuję tę recenzję.
Zasiadając do „Dziewczyny na karuzeli”, nie byłam pewna, co mi ta książka przyniesie. Dostałam ją
w prezencie i nie słyszałam o niej przedtem. Okładka przywodziła mi na myśl coś w stylu lekkiej młodzieżówki – nieudanej miłości, jednak opis odwiódł mnie od tej myśli i wskazywał raczej na thriller. Tak właśnie zaczęłam swoją przygodę z tym dreszczowcem.
Wszystko zaczyna się od wiadomości o śmierci znanej i lubianej uczennicy. Z tym właśnie zdarzeniem mierzyć się będą bohaterowie książki; zazdrosna znajoma z dzieciństwa, kochający na swój sposób cichy obserwator i rozpamiętujący przeszłość policjant. Wszyscy będą szukać prawdy o tajemniczym wypadku.
Dużym plusem książki jest przedstawienie postaci. Patrząc na obcych ludzi, widzimy tylko ich zarys – pozory. Oczywiście możemy ich ocenić. Często to robimy. Jednak nie zmienia to faktu, że nie wiemy, kim są, o czym myślą. Autorka odkrywa tajemnice wnętrz całej trójki. Obnaża ohydę, tę gorszą stronę natury ludzkiej. Pokazuje myśli, do których nikt się nie przyznaje. Zaglądając do umysłów każdego z osobna, powoli odkrywa – a my wraz z nią – kawałki ich historii. To, co ich łączy, ich wspólne punkty, prowadzą do ukrytych faktów.
Pisarka w ciekawy sposób przedstawia też pojęcie miłości. Subtelnie przeplata ją między stronami książki. To niczym kropla ciepła we wszech panującym niepokoju. Ułatwia wczucie się w klimat lektury i zapałanie sympatią do postaci.
Po skonsumowaniu tego, co zaoferowała mi lektura, uśmiechnęłam się i z ciepłem oraz lekką pustką w serduszku wstałam i poszłam na spacer. Mam nadzieję, że autorka nie zakończy swojej kariery. Z chęcią poznam następne postacie siedzące w jej umyśle.
Kwadrat
Komentarze
Prześlij komentarz