Powakacyjnie, prowokacyjnie

/ Wrzesień 14, 2018

Od kiedy pamiętam, wakacje zawsze mijały mi wolno i nieraz nudno. Spędzałam czas w domu, oglądając jakieś telenowele, grałam albo pisałam ze znajomymi... Czasem jeździłam rowerem lub
wychodziłam na długie spacery... Poza tym nic szczególnego nie działo się w moim życiu, a czas dłużył się w nieskończoność. Zawsze jednak zaskakiwało mnie to, że kiedy miał nadejść powrót do szkoły, nagle ten czas jakby się kurczył. Poważnie? Tylko dwa miesiące? Ale... to tak mało czasu, chcę jeszcze!
Zastanawiam się, czy po prostu przywykłam do leniuchowania, czy to naprawdę czas tak szybko pędził.
Postanowiłam, że tegoroczne wakacje miną mi inaczej. W pierwszej klasie liceum poznałam wielu ludzi, miałam więc z kim utrzymywać kontakt i – szczerze – było mi smutno podczas zakończenia roku szkolnego. Niestety latem, przez wyjazdy, z większością nie mogłam widzieć się tak często, jakbym chciała. W mieście zostało zaledwie parę osób, z którymi mogłam spotkać się, czy gdzieś wyjść. Zaczęłam to wykorzystywać (czemu to brzmi tak źle?).
No i zaczęło się! Dzień w dzień wypady do KFC. Czasami w grę wchodziło coś innego, jakieś
wygłupianie się w parku, w mieście... Moim ulubionym miejscem stały się opuszczone tory niedaleko głównego dworca. Spacerowanie tam podsycone było pewną dawką adrenaliny – a co, jeśli ktoś odkryje, że tu jesteśmy? Nie mogę zapomnieć też oczywiście o zabawach w marketach. Oglądanie wszystkich rzeczy po kolei i przymierzanie wszystkiego, co się da, chyba czyni mnie wiecznym dzieckiem. Uwielbiam to robić.
Poza tym wyjeżdżałam. Byłam we Wrocławiu i w Warszawie. Tam również starałam się wykorzystać czas najlepiej, jak się dało. Nocne zwiedzanie miast, pyszne jedzonko, podróżowanie tramwajami... I oczywiście śpiewanie powstańczych piosenek w rocznicę Powstania Warszawskiego! To
było niesamowite przeżycie. Dla takich chwil mogłabym nawet zamieszkać w stolicy.
Działo się naprawdę wiele i bardzo się z tego cieszę. Wiem, że dobrze spędziłam ten czas. Po raz
pierwszy nie przeleciał mi on pomiędzy palcami. Jedno się jednak nie zmieniło. Jak zawsze nie
dowierzam, że te dwa miesiące minęły tak szybko.
Z prawdziwą przyjemnością jednak powitałam początek roku szkolnego. Wiem! Na pewno, każdy się zdziwi, że tak mówię. „Wariatka” – powie. Co z tego, niech mówią, co chcą. Ja się cieszę, bo wróciłam do fajnej szkoły, klasy i najlepszych kanapek na świecie! I co mi zrobicie?

Wiktoria

Komentarze

Popularne posty